Pamiętacie te krzesła, które malowałam w kilka postów wcześniej? Jedno z nich wreszcie, po kilku przygodach, doczekało się tapicerki. Wydawałoby się, że tapicerowanie takiego krzesła nie powinno być wyzwaniem, a jednak kosztowało mnie sporo nerwów... zwłaszcza samo przymocowanie siedziska z powrotem do krzesła.
Jednak muszę przyznać że jestem zadowolona z kolorystyki, choć zamawiając tkaninę do końca nie byłam przekonana do tego wzoru.
Teraz zabieram się za następne krzesła, mam nadzieję, że pójdzie mi trochę szybciej niż z tym...
W ramach akcji #babskirefreszing
Jest wspaniałe! Podgladam z zachwytem!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękne! I tkanina znajoma :-) Czekam niecierpliwie na następne :-)
OdpowiedzUsuńOOO! jak ja lubię takie kolory! Wyszło fantastycznie!
OdpowiedzUsuńJa pewnie dla jaj zrobiłabym tylko skarpetki w kolorze, reszta brąz i to siedzisko....ale to tylko taka moja wizja. Kawał dobrej roboty.
Dzięki :) skarpetki powiadasz, to jest pomysł :)
UsuńUwielbiam drewniane,własnoręcznie odnowione meble .Suupperrr.
OdpowiedzUsuń